Właściwie trudno to nazwać ekoterroryzmem to państwo terroryzmu urzędnika. To urzędnik będzie decydował co mogę a co nie mogę na mojej posesji. Może będzie decydował na jakiej wysokości mogę kosić trawę i czy mogę podlewać deszczówką. Prawie 20 lat temu zakupiłem ugór na wsi. Postawiłem dom, użyźniłem ziemię, zakupiłem krzewy, drzewa i posadziłem wg mojego planu. A dzisiaj zamiast spotkać mnie za to nagroda, że stworzyłem nowe nisze ekologiczne dla różnych organizmów od zwierząt bezkręgowych po ptaki, jeże itp dostaję karę za to, że pragnę wyciąć jedno z drzew bo zrakowaciało i niemal uschło. Gdzie tu logika uważałem, że prawo za poprzedniej koalicji było restrykcyjne a dobra zmiana rozumie obywatela i jego potrzeby. Zawiodłem się bo mam wrażenie, że Warszafka poza swoimi blokowiskami nic nie widzi. Inne problemy są z drzewami w ścisłym mieści inne na wsiach. Nikomu o zdrowych zmysłach nie przyjdzie do głowy ścinanie starego zdrowego drzewa często okazu pomnikowego.
Miasta same wycinają z manionymi pozwoleniami setki tysięcy drzew, ktoś wyliczył, że w Warszawie było to ponad 260tys. Ostatnio w mieści gdzie pracuję, zupełnie nie przejmując się przepisami wycięto kilkaset 50 letnich drzew bo stały rzekomo zbyt blisko linii kolejowej. Proszę zobaczyć to nie developerzy na tych odnowionych przepisach ucierpią, ale szary Kowalski, który będzie chciał wyciąć starą choinkę. Państwo znowu staje się opresyjne a miało być inaczej.
Komentarze